Prezes OZPN Nowy Sącz Robert Koral w obronie wszystkich okręgów i podokręgów piłki nożnej

Polski Związek Piłki Nożnej

Małopolski Związek Piłki Nożnej

Szanowni Prezesi !

W związku z ukazaniem się Uchwały PZPN z dnia 30.04.2019r, w sprawie postanowienia Zarządu PZPN odnośnie prowadzenia rozgrywek przez Wojewódzkie Związki Piłki Nożnej  lub jednostki organizacyjne danego WZPN nie posiadające osobowości prawnej, zwracamy się z prośbą o dokładną wykładnię nowego statusu Okręgów i Podokręgów występujących w danych Związkach Wojewódzkich po jej wprowadzeniu. Ustawa mówi także o nowych przepisach mających przynieść między innymi niższe opłaty dla klubów i uproszczenia procedur rejestracyjnych zawodników. Uchwała tworzona „na kolanie”, nie konsultowana przez nikogo na szczeblach których ona dotyczy jest dla nas co najmniej dziwna ale i niezrozumiała. My jako działacze piłkarscy niższych szczebli,  chcielibyśmy  się dowiedzieć czemu ona ma służyć i kogo ma usunąć z piłkarskiej mapy  Polski. W chwili obecnej, na terenie całej Polski jak równie Małopolski  funkcjonują okręgi i podokręgi piłki nożnej ogarniające rozgrywki piłkarskie od „C” klasy do IV ligi włącznie oraz  od  najmłodszych drużyn dziecięcych w kategorii „skrzat” do „juniora starszego”. Każdy okręg i podokręg piłki nożnej prowadzi różnego rodzaju wieloletnie turnieje nawet o randze międzynarodowej. Każdy okręg i podokręg piłki nożnej prowadzi rozwinięte na szeroką skalę rozgrywki halowe (również od skrzata do seniora). Każdy okręg i podokręg prowadzi różnego rodzaju rozgrywki w kobiecej piłce nożnej, gdzie „centarala” nie zadaje sobie sprawy że jest to działalność strikte społeczna.  Każda z tych struktur terenowych posiada swoją siedzibę, dzierżawioną od innych instytucji terytorialnie związanych z danym związkiem. Niektóre okręgi i podokręgi w ostatnich latach przeprowadziły generalne remonty , aby dorównać poziomowi XXI wieku, zaciągając wieloletnie zobowiązania finansowe. Umowy dzierżawne z reguły są podpisywane na kilka lat, celem utrzymania stałego miejsca pracy tych związków, dla dobra wszystkich klubów członkowskich. Każdy Związek ma również różnego rodzaju wielomiesięczne, czy nawet wieloletnie zobowiązania np. co do spłat ratalnych sprzętu sportowego, czy elektronicznego.  W każdym okręgu czy podokręgu piłki nożnej  w zależności od jego wielkości, zatrudnieni są ludzie do prowadzenia i obsługi całości rozgrywek. Pracują także wydziały gier, wydziały dyscypliny, kolegia sędziowskie,  gdzie rokrocznie prowadzone są kursy i szkolenia dla przyszłych adeptów rzemiosła sędziowskiego. , funkcjonują  rady trenerów czy rady seniorów, finansowane z ogólnie pojętego budżetu tych związków. Prowadzone są kadry w różnych kategoriach wiekowych, które następnie występują w różnych turniejach organizowanych przez związki wojewódzkie. Oczywiście kadry te są finansowane z tego samego budżetu. Ludzie pracujący w biurach, to profesjonalnie wyszkolona kadra potrafiąca ogarnąć wszystkie sprawy związane z organizacją rozgrywek. Bez problemu radzą sobie w sytuacjach gdzie zawodzi technika. Częste awarie systemu Extranet, bez zarządzania tych ludzi już dawno doprowadziłyby do paraliżu rozgrywek. Podobnie sytuacja wygląda w przypadku sytuacji nadzwyczajnych lub skrajnie niesprzyjających warunków atmosferycznych. Technika wprowadzana przez PZPN, jest dla nas wielkim postępem, ale bez czynnika ludzkiego, szybko okaże się niewypałem. Na niższych szczeblach rozgrywkowych kluby nie zatrudniają ludzi do obsługi systemu extranet. Dla większości działaczy jest to czarna magia. Bez pomocy rodzimych związków ci ludzie po prostu sobie nie poradzą. Każdy okręg posiada w swych szeregach działaczy, którzy po prostu chcę często bywać w związku (choćby wypić kawę).

Szanowni Państwo!

Niestety, ten  pośpiech oparty na zerowej konsultacji z działaczami struktur terenowych rodzi ogromne poczucie krzywdy, ociera się nawet o upokorzenie ludzi. Pomysł skrajnej centralizacji modelu zarzadzania krajową piłką nożną nie wytrzymuje krytyki i to z bardzo wielu powodów.  Jeżeli PZPN zamierza w dalszym ciągu ograniczać składki członkowskie jakie kluby wnoszą do macierzystych związków, to dobrze byłoby wskazać źródło finansowania tych związków. Takie decyzje w prostej linii doprowadzą do ich samolikwidacji. Czy o to chodzi władzom centralnym ? A jeżeli tak, to chcielibyśmy chociaż poznać powód takiej decyzji. Nie chcemy w tej interpelacji wytykać kosztów organizacji turniejów np. o „Puchar Prezesa Zbigniewa Bońka” czy „Z Podwórka na stadion o Puchar Tymbarku,  a gdzie rozgrywki Pucharu Polski, szkolenia kadr (reprezentacji okręgów i podokręgów) szkolenia trenerów i sędziów  ale niech Panowie na szczeblu centralnym przyjrzą się kosztom organizacyjnym tych turniejów, szkoleń i organizacji wszelkiego rodzaju kursów na najniższych szczeblach. W rozgrywkach gminnych organizatorem jest macierzysty okręg czy podokręg i to on ponosi wszystkie koszty organizacyjne. Nigdy się centrala nie interesowała jak sobie radzą organizacyjnie okręgi czy podokręgi. Dzieciom nie możemy powiedzieć, że ze względu na brak finansów nie damy wam pucharów i pamiątkowych medali, nie mówiąc już o symbolicznych soczkach i ciasteczkach. Problemów związanych z nieprzemyślaną Uchwałą PZPN może być znacznie więcej, dlatego zgodnie hasłem: „ nic o nas, bez nas”, prosimy o konsultację z zainteresowanymi, czyli przedstawicielami okręgów i podokręgów poszczególnych związków wojewódzkich. Nie zabijajmy piłki na najniższych szczeblach. Nie pozbywajmy się ludzi którzy przez dziesiątki lat pracują na wizerunek tego sportu, którzy w swych związkach mają swoją tożsamość, sztandary, odznaczenia medale itp. Nie uwzględnia realiów mało spektakularnych, ale niezbędnych, aby w rywalizacji  klubów, piłkarzy  u jej podstaw mogła toczyć się, to ktoś musi odebrać obiekt sportowy, ktoś misi zatwierdzić, skontrolować, ktoś musi wydelegować takiego czy innego sędziego znając jego poziom przygotowania do prowadzenia zawodów o różnych trudnościach, ktoś tych sędziów musi wyłonić wyszkolić, przeprowadzić egzaminy kontrolne czy konkursowe. Ktoś te mecze (które idą w weekend w setki) musi obsadzić, następnie te mecze zweryfikować, ktoś musi rozpatrzeć protesty, odwołania, ktoś niektóre mecze z różnych powodów musi odwołać (bo szkoła, bo rodzice, bo nauka) ktoś musi znaleźć dodatkowy termin na rozgranie nieodbytych zawodów. Ktoś w końcu bierze wielka odpowiedzialność za bezpieczeństwo milionom młodych ludzi którzy ubarwiają ten sport. To właśnie ci działacze w okręgach i podokręgach biorą to wszystko na „swoją klatę” Ktoś w końcu reprezentuje okręg czy podokręg przed władzami samorządowymi dla których okręg czy podokręg jest bardzo ważną komórką zarządzającą tysiącami dzieci i młodzieży. A na koniec gdzie ta wielka idea która brzmi „Łączy nas piłka”!

Prezes OZPN Nowy Sącz; Robert Koral

Wiceprezes OZPN Nowy Sącz: Antoni Ogórek

Wiceprezes OZPN Nowy Sącz: Zbigniew Augustyn

Wiceprezes OZPN Nowy Sącz: Jan Kowalczyk

Wiceprezes OZPN Nowy Sącz: Stanisław Strug

PS.

„Piłkarska Wojna Polsko-Polska”

 

  • Polski Związek Piłki Nożnej zapoczątkował prawdziwą wojnę z lokalnymi działaczami. Na zarządzie przyjął uchwałę, która zlikwiduje 23 okręgowe związki. Wywołało to ogromne poruszenie w piłkarskim środowisku.
  • PZPN przyjął uchwałę, na mocy której centralne związki przejmą obowiązki od okręgowych, w wyniku czego te mniejsze zostaną zlikwidowane
  • Wywołało to ogromne poruszenie w środowisku piłkarskim. Niewiele jest pozytywnych głosów dotyczących tej decyzji

Jesteśmy zaskoczeni tą uchwałą. W środowisku mówi się, że ma ona pomóc dwóm–trzem baronom w uporządkowaniu spraw na swoim terenie, a ofiarami intrygi będą wszystkie okręgowe związki. A faktu, że w żaden sposób nie była ona konsultowana ze środowiskiem, nie potrafię nawet skomentować – mówi Sławomir Pietrzyk, prezes OZPN Radom. Futbolowa centrala zabiera władzę okręgowym związkom. – To początek końca amatorskiej piłki – alarmują terenowi prezesi. – To tylko uporządkowanie zasad. Futbol amatorski nie ucierpi, a może nawet zyskać – odpowiada PZPN.

Ofiary intrygi?Na pierwszy rzut oka chodzi o formalną i nieatrakcyjną dla mediów regulację, a w istocie ma ona potencjał bomby, bo może wykluczyć z piłkarskiej działalności wielu zwykle społecznie działających ludzi organizujących rozgrywki na samym dole – w powiatach i gminach.  Uchwała zarządu PZPN z 24 kwietnia stanowi, że w związku z regulacjami UE dotyczącymi ochrony danych osobowych (RODO), od lipca 2019 roku „wszystkie rozgrywki mogą być prowadzone wyłącznie przez związki – jako organizacje członkowskie PZPN – lub działając z ich upoważnienia jednostki organizacyjne danego Wojewódzkiego ZPN, nie posiadające osobowości prawnej”.  W efekcie powyższe kompetencje stracą okręgowe związki, które wbrew pozorom nie należą do struktur PZPN, mają swoją osobowość prawną, a rozgrywki organizują, bo dostały taką możliwość od wojewódzkich związków, które w terenie są „przedłużeniem” PZPN-u. Oczywiście uchwała nie likwiduje OZPN-ów, bo związek nie ma takiego prawa. Ale przekreśli sens ich istnienia, czyli skutek będzie identyczny.

– Jesteśmy zaskoczeni tą uchwałą. W środowisku mówi się, że ma ona pomóc dwóm–trzem baronom w uporządkowaniu spraw na swoim terenie, a ofiarami intrygi będą wszystkie okręgowe związki. A faktu, że w żaden sposób nie była ona konsultowana ze środowiskiem, nie potrafię nawet skomentować – mówi Sławomir Pietrzyk, prezes OZPN Radom. I dodaje: – W mojej ocenie taka uchwała w przyszłości zlikwiduje piłkę amatorską. Wojewódzkich związków nie będzie stać na przejęcie kompetencji, którymi teraz się zajmujemy. Wojna polsko-polska już się zaczęła, ale nie powinniśmy pozwalać na jej kontynuację.  Obecnie OZPN-y to skutek uboczny reformy administracyjnej z 1999 roku, która zredukowała liczbę województw z 49 do 16. W wielu miastach, które utraciły wojewódzki status, pozostały okręgowe związki, zyskując osobowość prawną ze wszystkimi tego konsekwencjami.Z biegiem czasu coraz bardziej było widać, że choć współpracują z Wojewódzkimi ZPN i realizują ich zlecenia, to mają wyraźną autonomię. PZPN nic nie mógł im „kazać”, bo jako suwerenne stowarzyszenia działały na podstawie własnego statutu. Dla piłkarskiej władzy w niektórych przypadkach zaczęło to być problemem. Prezesi OZPN-ów, których w całej Polsce jest 23, paradoksalnie mieli pewien wpływ na „baronów” choćby dlatego, że co najmniej piętnastu z nich ma status delegatów na zjazd PZPN. Zaczęli więc oddziaływać na wielką piłkarską politykę. To oczywiste, że tak arbitralny prezes jak Zbigniew Boniek nie chciał tego dłużej tolerować. On na sali zjazdowej chce mieć za sobą sprawdzonych i przewidywalnych ludzi – wystarczy, że wciąż musi się układać z zawodowymi klubami. Na co dzień działacze z OZPN-ów mają kontakt z rozsianymi po całej Polsce drużynami i lokalnymi samorządami, co przynajmniej dla niektórych wojewódzkich związków i warszawskiej centrali też zaczynało być kłopotem. Rozwiązano go jedną uchwałą zarządu PZPN, w którym większość stanowią baronowie. – Teraz rozgrywkami będą się zajmować umiejscowione w terenie delegatury wojewódzkich związków. To dobry i ważny ruch, porządkujący sytuację w piłce – mówi Eugeniusz Nowak, wiceprezes PZPN ds. organizacyjnych, który sam jest baronem, kierując Kujawsko-Pomorskim ZPN. – Na moim terenie od początku nie było żadnego OZPN-u, a mimo to dobrze funkcjonują rozgrywki na każdym poziomie za pośrednictwem wyznaczanych przez nas przedstawicieli – argumentuje Nowak.

Baron to nie zupa

Prezesi OZPN-ów uważają jednak, że tam, gdzie działają już od lat, może teraz dojść do poważnych komplikacji. – Przykładowo u nas, w Radomiu, mamy sponsora na ligę okręgową, A klasę, B klasę, rozgrywki pucharowe, halowe, do tego projekty ze współpracy z urzędem marszałkowskim, urzędami miejskimi. Pozyskujemy pieniądze na rozwój futbolu. Posiadamy osobowość prawną, dlatego wojewódzkie związki nie będą mogły, ot tak, przejąć naszych kontraktów. Zostaną one zerwane, co będzie się wiązało ze stratami i koniecznością wypłaty odszkodowań – dowodzi prezes Pietrzyk.

– Bez ostrzeżenia podjęto uchwałę, która zabija OZPN-y. To niestety przejaw arogancji władzy. Gdy Zbigniew Boniek został prezesem, zaprosiłem go na nasz teren. Pytał, jak nam może pomóc. Powiedziałem mu, że sobie poradzimy, wystarczy, jeśli pozwoli nam pracować jak do tej pory. Deklarował, że nie ma zamiaru nas likwidować. Co takiego nagle się zmieniło? – pyta Grzegorz Maciejasz, szef koszalińskiego OZPN.

– Głęboko nie zgadzam się z tą uchwałą. Nie wiem, dlaczego potraktowano nas tak obcesowo, bo do tej pory lojalnie współpracowaliśmy z wojewódzkim związkiem, realizujemy wszystko, czego oczekują od nas kluby. Nikt nie robi tego dla pieniędzy, to przede wszystkim jest piłkarska pasja ludzi. Tą uchwałą wyrządza im się wielką krzywdę. Dlaczego nie było żadnych konsultacji? – zastanawia się Zbigniew Jurkiewicz, prezes OZPN w Tarnowie.

– Wyobrażenie prezesa Bońka o tym, jak wygląda amatorska piłka, jest oderwane od rzeczywistości. Działamy prężnie i transparentnie, zainwestowaliśmy we własną siedzibę, jesteśmy skuteczni i pomagamy małym klubom. Odgórnie nie da się tego robić z takim skutkiem. Obawiam się, że tam u góry nie tylko nie wiedzą, gdzie leży na przykład Golanka Dolna a gdzie Golanka Górna, ale że w ogóle istnieją takie miejscowości. Na dodatek uchwała jest bezprawiem, niezgodna z zapisami statutowymi WZPN i PZPN. Takie zmiany powinien przeprowadzać zjazd, a nie zarząd. Próbowałam to wyjaśnić panu Bońkowi, ale nawet nie chciał słuchać moich argumentów. Powiedział, że spotkał się ze mną dwa razy: pierwszy i ostatni – mówi Maria Kajdan, szefowa Legnickiego OZPN. Pojawiają się sygnały, że od jakiegoś czasu iskrzyło w jej relacjach z dolnośląskim baronem Andrzejem Padewskim, wiceprezesem PZPN i zaufanym człowiekiem Bońka. – Ja nie muszę lubić prezesa DZPN, bo to nie jest zupa pomidorowa. Ważne, że rzetelnie wykonujemy powierzone nam zadania dotyczące piłkarskich rozgrywek – odpowiada Kajdan. – Rozumiem, że te zmiany mogą budzić emocje, ale to czysto merytoryczna kwestia, zupełnie nic personalnego. Przykładowo na Dolnym Śląsku w miejsce okręgów w Legnicy, Wałbrzychu i Jeleniej Górze zostaną utworzone podokręgi podległe wojewódzkiemu związkowi. Ludzie, którzy teraz są potrzebni w OZPN-ach, będą mogli pracować w podokręgach. Według mnie ich pomoc będzie wręcz niezbędna – komentuje Padewski.

Z butelką i kieliszkiem. W centrali próbują zachęcić amatorskie kluby do spokojnego przyjęcia nowych rozwiązań. Zapowiadają uchwałę redukująca o połowę obowiązkowe opłaty. Dla małego klubu może to być oszczędność kilkuset złotych w skali roku, co nie jest bez znaczenia. Sugestia jest przejrzysta: jeśli nie weszłaby w życie nowa uchwała odbierająca rozgrywki OZPN-om, redukcji kosztów może nie być. Ale w OZPN-ach mają swoje argumenty. Brak bezpośredniego kontaktu małych klubów z ludźmi reprezentującymi związek spowoduje, że ludzie zaczną uciekać od sportu – ostrzega prezes Pietrzyk. – Prezes Boniek mówi, że działacz w terenie to człowiek z butelką w jednej i z kieliszkiem w drugiej kieszeni, który wyciąga olbrzymie pieniądze od klubów oraz związku. To fałszywa diagnoza. Radomski OZPN ze składek członkowskich z klubów dostaje 40 tysięcy złotych, a przekazuje 80 tysięcy w formie sprzętu uzyskanego od darczyńców i sponsorów. Mamy zatrudnione dwie osoby i księgową na pół etatu. Ja zarabiam 1300 złotych. Jestem przedsiębiorcą, utrzymuję się z czego innego. Wszyscy ludzie w komisjach i wydziałach pracują społecznie. Łączna kwota na delegacje w skali roku to 3–4 tysiące – wylicza szef radomskiego OZPN. I podkreśla zalety dotychczasowych zasad. – Jako OZPN w Radomiu kilka lat temu przyjęliśmy regulację, że kluby przelewają na nasze konto ustalone środki, za które opłacamy sędziów i prowadzimy pełną obsługę łącznie z rozliczeniem podatkowym. Te małe kluby nie wyobrażają sobie, żeby znowu miało to spaść na ich barki – zaznacza prezes Pietrzyk. 

Przyznaje, że być może jest w Polsce jakiś gorzej działający okręgowy prezes, ale to nie powód, by burzyć cały dobrze funkcjonujący system. – A czy wszyscy prezesi wojewódzkich związków też działają nienagannie i bez żadnych zastrzeżeń? – pyta Pietrzyk. Przy okazji ujawnia wypowiedź Bońka z oficjalnego spotkania już po przyjęciu uchwały. – Przyznał, że gdyby miał wpływ na to, kim są szefowie wojewódzkich związków, to większość z nich by wymienił na swoich ludzi, bo ci, którzy są, do tego się nie nadają. Znamienne słowa – relacjonuje prezes Radomskiego ZPN.

Mazowsze przeciwko centrali.

Chcemy, by władze PZPN jeszcze raz pochyliły się nad uchwałą. Mamy nadzieję, że wciąż można ją zmienić, po prostu porządnie poprawić.

O tym będziemy dyskutować na spotkaniu w Radomiu. Liczymy na obecność ważnych przedstawicieli władz z Warszawy – mówi szef koszalińskiego futbolu. Wiemy, że już dzisiaj w stolicy ma się spotkać grupa baronów, którzy będą dyskutować o stanowczej reakcji ludzi związanych z OZPN-ami. We wtorek niespodziewanie solidarność z nimi wykazał zarząd Mazowieckiego ZPN z prezesem Zdzisławem Łazarczykiem na czele. Opublikowany komunikat nie zostawia suchej nitki na uchwale PZPN. „Naszym zdaniem proponowane rozwiązania, wynikające jakoby z dostosowania działań PZPN do postanowień RODO, mają na celu jedynie wyeliminowanie OZPN-ów, ze struktur organizacji działających w piłce nożnej (…). Mazowiecki ZPN wnosi o zmianę stanowiska PZPN i pozostawienie prowadzenia rozgrywek piłkarskich na dotychczasowych zasadach” – czytamy w oświadczeniu. To znak, że rośnie opór wobec niekonsultowanej decyzji. Dodajmy, że operacja „zwijania” OZPN-ów jest już testowana w Śląskim ZPN. – Na naszym terenie okręgi w Bielsku-Białej oraz Częstochowie są w stanie wygaszenia. W sierpniu ubiegłego roku walne zgromadzenie delegatów na wniosek klubów odpowiednio zmieniło statut. Trwał już nowy sezon, a więc regulacje obowiązują od lipca. Podokręgi podlegają bezpośrednio wojewódzkiemu związkowi, a ludzie. którzy pracowali w OZPN-ach, znajdują zatrudnienie w nowych strukturach. Oczywiście nie mówimy o wielkiej pracy zarobkowej. To przede wszystkim są osoby pozytywnie zakręcone na punkcie piłki – mówi Henryk Kula, szef śląskiego futbolu.

– Nikogo nie skreślamy. Przecież obecni szefowie OZPN-ów i inni pracownicy będą mogli nadal działać w piłce, ale już w ramach PZPN. Gdy opadną emocje, o takiej współpracy będzie można rzeczowo porozmawiać. Że moment na zmiany jest zły? Taki zarzut zawsze by się pojawił. A mówienie o efekcie w postaci nieuchronnego obcinania dotacji z publicznych pieniędzy dla piłki to są mity. Futbol amatorski niczego nie straci, a może nawet zyska. I chętnie przyłączam się do apelu, byśmy wszyscy działali dla dobra polskiej piłki – górnolotnie puentuje wiceprezes PZPN Eugeniusz Nowak.

 www.onet.pl