Z głębokim smutkiem i wielkim żalem przyjęliśmy wiadomość
o nagłej śmierci śp. Bolesława Ściepury
byłego piłkarza, sędziego, a od 2012 r. Prezesa Podokręgu w Olkuszu.
Joannie (córce) wraz z całą Rodziną Zmarłego w imieniu Zawodników, Działaczy, Prezesów Klubów Sportowych, Zarządu Podokręgu Nowy Sącz oraz wszystkich Komisji
wyrazy głębokiego współczucia składa Prezes Podokręgu Paweł Cieślicki
Uroczystości pogrzebowe odbędą się w poniedziałek 8 lipca 2024 r. o godz. 10.00 w kaplicy na cmentarzu w Olkuszu
śp. Boesława wspomina – wiveprezes MZP N Jerzy Nagawiecki: zzłonek Zarządu PPN Olkusz (1991-2003), wiceprezes ds. Organizacyjnych PPN Olkusz (2003-2012), przewodniczący Kolegium Sędziów PPN Olkusz (2001-2003 i 2008-2012), sekretarz Rady Seniorów PPN Olkusz (2012-2024). Sędzia od 27.12.1980 r., rzeczywisty od 21.02.1982 r., asystent II ligi (1996-1999), obserwator Klasy Okręgowej (1999-2010), obserwator IV ligi (1999-2007); ilość prowadzonych zawodów – 1785.
Sędzia Honorowy PZPN.
Odznaczenia:
- Srebrny Krzyż Zasługi (15.12.2021)
- Brązowa Odznaka „Zasłużony Działacz Kultury Fizycznej” Warszawa 22.07.1993 r.
- Złota Odznaka Honorowa PZPN, Warszawa 21.06.1993 r.
- Złota Odznaka Honorowa OZPN Katowice, Katowice 16.02.1995 r.
- Odznaka 75-lecia OZPN Katowice, Katowice 15.06.1996 r.
- Honorowa Odznaka OKS OZPN Katowice, Katowice 23.11.1996 r.
- Złota Odznaka Honorowa Odznaka PPN Olkusz, Olkusz 14.12.1996 r.
- Jubileuszowa Odznaka Podokręgu Olkusz z okazji 50-lecia, Olkusz 16.12.1995 r.
- Jubileuszowa Odznaka KOZPN z okazji 75-lecia, Kraków listopad 1994 r
Przypominamy tekst z miesięcznika informacyjnego “Futbol Małopolski” MZPN z sierpnia 2015
Z ojca na… córkę
Bolek!
Bolesław Ściepura, rocznik 1957. Futbol pokochał miłością szczerą. Wierność ukochanej dyscyplinie sportu prezentuje niezmiennie od lat. Bez cienia fałszu można rzec, że całe dorosłe życie spędził przy piłce nożnej. Olkuszanin, człowiek Małopolski, pierwsze kontakty z futbolem nawiązał w odległym Świebodzinie w drużynach młodzieżowych miejscowej Pogoni.
– Skąd Świebodzin w biografii człowieka, którego rodzina pochodzi z Olkusza?
– W 1955 roku ojciec dostał nakaz pracy na Ziemiach Odzyskanych. Został naczelnikiem stacji kolejowej w Świebodzinie. Toteż w województwie zielonogórskim upłynęło pierwsze 20 lat mojego życia. W Świebodzinie zdałem maturę, ale nie zamierzałem tam zostać. Postanowiłem wrócić w rodzinne strony.
– Była druga połowa lat siedemdziesiątych XX wieku, czas gierkowskiego boomu, Olkusza w województwie katowickim.
– Otrzymałem dobrą pracę w Olkuskim Przedsiębiorstwie Budowlanym. Przez kolejne lata pełniłem różne funkcje: dyspozytora magazynowego, majstra budowlanego, szefa magazynu, kierownika stolarni. Potężna firma z kilkutysięczną załogą stawiała bloki mieszkalne w Olkusz, Sławkowie, Kluczach, Wolbromiu. Roboty było w bród. Pod koniec dekady lat osiemdziesiątych, przez kilkanaście miesięcy budowałem pocztę w Pradze oraz domy w Dreźnie.
– Olkuską piłką owego czasu rządził Tadeusz Kocyba.
– Do pracy w Podokręgu PN zostałem zwerbowany przez tutejszego „ministra sportu” – jak nazywano Kocybę, w 1978. Nie wypadało odmówić. Pan Tadeusz był znaczącą postacią w powiecie, autorytetem. Przez dziesięciolecia pracował w Prezydium Powiatowej Rady Narodowej, kierował Komitetem Kultury Fizycznej, Sportu i Turystyki. W lokalu Podokręgu, mieszczącym się w owym czasie przy olkuskim rynku pod nr 30, prezes Kocyba mianował mnie referentem ds. rozgrywek trampkarzy. I tak to się zaczęło. Rok później koledzy namówili mnie na sędziowanie. Zgodziłem się. Ukończyłem stosowny kurs, złożyłem egzamin i… zostałem sekretarzem Wydziału Sędziowskiego Podokręgu w Olkuszu.
– Przez kolejnych 20 lat biegał Pan z gwizdkiem i chorągiewką po boiskach.
– Arbitrem tzw. kadry zostałem w 1980. Szybko awansowałem na trzeci szczebel rozgrywek. W owym czasie w śląskiej lidze międzywojewódzkiej prowadzono prawdziwe futbolowe boje. Mnie, człowieka z Olkusza, czyli niejako z zewnątrz, wyznaczano często na trudne spotkania derbowe. W pamięci pozostały zażarte mecze Concordii Knurów z Górnikiem Pszów, czy np. derby Żywca: Koszarawa kontra Góral.
– II ligowy szczebel osiągnął Pan jako arbiter liniowy.
– Zjeździłem Polskę wzdłuż i wszerz jako asystent Józefa Banasia i Mariana Morcinka, a później sędziego z naszego Podokręgu – Piotra Święsa. Pamiętam mecz na stadionie Hutnika w Krakowie. Miejscowi kibice krzyczeli na mnie „ty hanysie!”. To określenie nijak do mnie nie pasowało. Wiele mnie dzieli od rdzennych mieszkańców dawnej pruskiej części Górnego Śląska. Z Olkusza bliżej do Krakowa niż do Katowic.
– Drugoligowy okres sędziowania był zapewne bogaty w ciekawe wydarzenia, epizody godne przypomnienia…
– (po chwili milczenia). Powiem szczerze, jestem szczęśliwy, że zakończyłem moją przygodę z sędziowaniem na centralnym szczeblu w momencie powstania nowych województw i powrotu Podokręgu w Olkuszu do małopolskich struktur. Tym sposobem ominęły mnie afery w środowisku arbitrów. Mam czyste sumienie. A mogło być różnie… Później krótko prowadziłem już tylko spotkania drużyn lokalnych. Zrezygnowałem z biegania po boisku na rzecz obserwowania młodszych sędziów. W sumie sporo się przez te wszystkie lata uzbierało. Wystąpiłem w dwóch tysiącach meczów jako arbiter oraz przeprowadziłem 421 obserwacji.
– W Olkuszu uchodził Pan za człowieka Kocyby?
– To prawda. Jemu zawdzięczam moje miejsce przy piłce nożnej, czuję się jego wychowankiem. Czy mnie faworyzował? Nie wiem. Wiem natomiast, że zawsze mógł liczyć na moją pomoc, na lojalność.
– W futbolowych strukturach zajmował Pan eksponowane miejsca.
– W latach dziewięćdziesiątych XX wieku pełniłem funkcje szefa Kolegium Sędziów Podokręgu w Olkuszu. Był to okres naszej przynależności do struktur Śląskiego ZPN. Pod naszą jurysdykcję podlegały rejony ziemi olkuskie, chrzanowskiej oraz Jaworzna i okolic. Duży obszar z wieloma znaczącymi drużynami z Libiąża, Trzebini, Chrzanowa, Sławkowa, Olkusza, Wolbromia, Pilicy, Żarnowca, Jerzmanowic. W owym czasie kolegium skupiało ponad 160 arbitrów. (Obecnie niespełna 70 – przyp. red.) Od 1990, przez kolejnych 25 lat, pracuję niezmiennie w Zarządzie Podokręgu. Szmat czasu.
– W roku 2000 mocny podokręg, z niebagatelną historią został wyprowadzony do Chrzanowa. Jak do tego doszło?
– Podczas Walnego Zgromadzenia Sprawozdawczo-Wyborczego, które prowadziłem wspólnie z Józefem Grzybem, część mandatów olkuskich działaczy, przewodniczących wydziałów podokręgu, zostało zakwestionowanych. Okazało się wówczas, że strona chrzanowska bierze górę. Józefa Cichonia wybrano prezesem, chrzanowscy działacze zdominowali Zarząd.
– Tadeusz Kocyba przeżył porażkę?
– Nie mógł się z nią pogodzić. Namawiał do działań na rzecz powołania nowej struktury: podokręgu dla szeroko pojętej ziemi olkuskiej. Decyzja o powstaniu grupy inicjatywnej zrodziła się w mieszkaniu pana Tadeusza, w dniu kolejnej rocznicy jego urodzin, kiedy z życzeniami przyszli piłkarscy działacze, między innymi: Jurek Janik, Jan Nowak, Rajtar (zapomniałem imienia) i ja. Po długim namyśle, rozważaniach wyszło nam, że najlepszym kandydatem na szefa odrodzonego olkuskiego Podokręgu będzie Jurek Górnicki, który pełnił wówczas funkcję wicestarosty. W futbolowym środowisku miał wyrobioną opinię: doświadczenie piłkarza, szkoleniowca i prezesa klubu. Zgodził się nam pomóc. Przychylności nie poskąpił prezes MZPN, Ryszard Niemiec.
– 22 września 2002 Zarząd MZPN zdecydował o powołaniu z dniem 1 stycznia 2003 dwóch niezależnych podokręgów w Chrzanowie i Olkuszu.
– Wystartowaliśmy. Na czele Podokręgu stanął Jerzy Górnicki. Mnie przypadła rola wiceprezesa urzędującego. Z początku zrzeszaliśmy 26 klubów. Znacząca większość z nich skupiała jedną drużynę, bez rezerw, bez zespołów młodzieżowych. Młodzież szkolono jedynie w Przeboju Wolbrom, w olkuskim KS-ie, w Bukownie, w Kluczach, Pilicy. Tyle co palców na dłoni. Od tamtego czasu wykonaliśmy kawał dobrej roboty.
– W ciągu kolejnych lat udało się stworzyć mocny Podokręg.
– Kiedy w 2012 Walne Zgromadzenie Sprawozdawczo-Wyborczego wybrało mnie prezesem, deklarowałem wzmocnienie naszej struktury i rozszerzenie działalności. Program udało się zrealizować. Obecnie skupiamy 44 kluby z powiatów olkuskiego, miechowskiego, krakowskiego oraz zawierciańskiego w województwie śląskim. W rozgrywkach różnych szczebli udział bierze 96 drużyn: seniorzy, juniorzy starsi i młodsi, trampkarze, młodzicy, żaki. W czerwcu br., na boisku „Orlik” w Wolbromiu, przeprowadziliśmy mistrzostwa Podokręgu w kategorii 6-latków, czyli „skrzatów” z udziałem ośmiu zespołów. Każdy uczestnik zawodów otrzymał medal. Ponadto w miarę możliwości modyfikujemy rywalizacje, przystosowujemy do obowiązujących reguł. W bieżących rozgrywkach młodzików, w których uczestniczy 12 drużyn, mecze rozgrywane są na bramki o wymiarach 5 x 2 metry. A jeszcze niedawno grano na duże, seniorskie, bo małych w wiejskich klubach nie było. Skierowaliśmy do wójtów i burmistrzów stosowne pisma z prośbą o wsparcie klubów przy zakupie odpowiednich, bezpiecznych bramek, które – bagatela – kosztują ponad 5 tys. zł. Udało się.
– Wprawdzie nie dochował się Pan syna, za to córka wspiera pana w podokręgowych działaniach.
– Asia jest dla naszej struktury osobą szalenie ważną. Dziś bardzo wiele naszej pracy pochłania Extranet. Obsługa komputerowego systemu to domena mojej córki. Uprawnienia zawodników, transfery, tabele, kontrola sprawozdań sędziowskich, obsada arbitrów, rozsyłanie do arbitrów kodów meczów to jej obowiązki. Ponadto działa w Komisji Licencyjnej w Krakowie oraz Kolegium Sędziów w Olkuszu.
– Początkowo arbitrzy bojkotowali elektroniczny system?
– Doszło do tego, że trzeba było wymienić część kierownictwa Kolegium Sędziów. Pozostałych udało się przekonać do pracy w elektronicznym systemie. Byliśmy pierwszym podokręgiem MZPN, w którym sprawozdania do systemu „wklepywali” arbitrzy. Już jesienią ubiegłego roku udało nam się rozwiązać problem wysyłania sms-ów z wynikami meczów do portalu „Łączy Nas Piłka”.
– Kocha Pan oglądać piłkę, odpowiada Panu atmosfera stadionów, zna Pan futbolowe obiekty…
– Powiem tak. Nie ma w województwie śląskim boiska, od wielkich obiektów po małe, po którym bym nie biegał w trakcie ponad 20-letniej kariery z gwizdkiem. Jako obserwator objechałem Małopolskę od Gorlic i Szczucina po Wadowice, Oświęcim, Miechów. Obecnie w każdy weekend staram się być świadkiem kilku spotkań. Znam wszystkie obiekty Podokręgu, niemal wszystkich działaczy. Wszędzie staram się doradzać w organizacji meczów, porządkowania boisk i ich otoczenia, poprawy estetyki. Skutkuje. Poza tym, z najbliższymi kolegami nie opuszczamy meczów Wisły oraz reprezentacji Polski. Tak przez lata nauczyliśmy się żyć.
– Dziękuję za rozmowę.
JERZY NAGAWIECKI