W wyborach ponownie nie może kandydować obecny prezes Zbigniew Boniek. Przepisy mówią, że jedna osoba może rządzić przez maksymalnie dwie czteroletnie kadencje. Na start zdecydował się jeden z zaufanych współpracowników prezesa Bońka. Marek Koźmiński piastuje obecnie funkcję wiceprezesa PZPN do spraw szkoleniowych. Wcześniej (w latach 2012/2016) był wiceprezesem do spraw zagranicznych. Niedawno Marek Koźmiński wyjawił, że jest za reformą ekstraklasy. Kandydat na prezesa PZPN chciałby powiększenia ligi do 18 zespołów. – Wersja 18-zespołowej Ekstraklasy, klasycznej, w jednej grupie, bez żadnego podziału punktów, na pewno wyłoni najlepszy zespól w Polsce. Będzie sprawiedliwa. Ponadto pozwala nam zakończyć rozgrywki troszeczkę wcześniej, a także zmniejszyć kumulację meczów w końcówce, lepiej ułożyć terminarz. To z kolei przełoży się na dłuższy okres wypoczynku, który po prostu musi być po sezonie, na przykład dwutygodniowy. Następnie 3-4 tygodnie okresu przygotowawczego, uzupełnione grami towarzyskimi. Przykładowo – w kolejnym sezonie pierwsze mecze eliminacji Ligi Mistrzów i Ligi Europy mają odbyć się 7 lipca. Gdybyśmy zakończyli obecny sezon nawet 15-17 maja, spokojnie zachowalibyśmy taki okres 7-8 tygodni łącznie na odpoczynek i przygotowania. Moim zdaniem to jest niezbędne, aby zbudować nowy system i zacząć tak funkcjonować – powiedział Koźmiński cytowany przez stronę PZPN. Jednym z priorytetowych zadań nowego prezesa będzie dalsza praca nad szkoleniem młodych piłkarzy, które w naszym kraju nie funkcjonuje najlepiej. Marek Koźmiński jako wiceprezes brał udział w szeregu zmian, które zaszły w Polsce w ostatnich latach. powolutku ulepsza się szkolenie młodzieży. To nie tak, że sprawa zamknie się w ciągu roku, dwóch. To cykliczna praca. Uważam, że w ostatnim czasie sytuacja się poprawiła. Kadra do lat 20 nie osiągnęła na MŚ nic wielkiego, ale zwracam uwagę, że ci, którzy szkolili się w Polsce, byli zdecydowanie lepsi od tych, którzy się urodzili w Niemczech , mówił we wrześniowym wywiadzie udzielonym Dariuszowi Faronowi. Do zrobienia wciąż sporo zostało, Koźmiński ma tego świadomość. – Powolutku nadrabiamy zaległości, ale jeszcze raz powtórzę: potrzeba czasu. Nikt nie ma czarodziejskiej różdżki, ale wszystko się polepsza: baza meczowa, baza treningowa, wiedza trenerów i ich jakość. Mamy bardzo dużo młodych trenerów, którzy się garną do tego zawodu i nie patrzą na to, że na poziomie młodzieżowym trochę brakuje pieniędzy. Wchodzimy tam, gdzie możemy. A jeśli ktoś ma dobre pomysły, niech się z nami podzieli. Tu nikt nie ma patentu na wiedzę i nikt nie twierdzi, że PZPN jest najmądrzejszy i najfajniejszy – dodał wiceprezes.
Urodził się w Krakowie w 1971 roku i piłki uczył się w miejscowym Hutniku, w którym zadebiutował w ekstraklasie. Po dwóch sezonach wypatrzyli go działacze Udinese i obrońca przeniósł się do Włoch. W międzyczasie odniósł, jak się później okazało, największy sukces w swojej karierze. Wraz z kadrą prowadzoną przez Janusza Wójcika został w Barcelonie wicemistrzem olimpijskim. W finale Polacy przegrali w gospodarzami. Do dziś jest to ostatni medal IO zdobyty przez Polskę w grach zespołowych. W Udinese Koźmiński spędził pięć sezonów, po czym zmienił klub. W 1997 roku dołączył do Brescii i grał w niej aż do 2002. Później były epizody w Anconie, greckim PAOK-u i powrót do Polski. Zimą 2003 roku obrońca został piłkarzem Górnika Zabrze. Zagrał w jego barwach 11 razy w ekstraklasie i strzelił jednego gola (w wygranym aż 9:0 meczu z Pogonią Szczecin). Ogólnie w ekstraklasie wystąpił 71 razy i zdobył cztery bramki. Pierwsza reprezentacja Polski upomniała się o Koźmińskiego w 1992 roku. 9 września zadebiutował w meczu z Izraelem. Z orłem na piersi zagrał 45 razy i strzelił jednego gola (przeciwko Holandii). Przyszły wiceprezes PZPN był powołany przez Jerzego Engela na MŚ w Korei i Japonii w 2002 roku. Polacy odpadli wówczas po fazie grupowej. Ówczesny obrońcą Brescii w tym turnieju nie opuścił boiska nawet na minutę, a w spotkaniu przeciwko USA miał asystę przy goli Marcina Żewłakowa. Wybory nowego prezesa PZPN odbędą się w październiku. Głosuje w nich 118 delegatów. Ponad połowa, bo aż 60 należy do tzw. baronów PZPN, czyli działaczy wojewódzkich związków piłki nożnej. Kluby ekstraklasy mają po dwóch delegatów, po jednym głosie mają zespoły z Fortuna I Ligi. Głosy posiadają też stowarzyszenia trenerów, sędziów, piłki kobiecej i futsalu. Do wyboru danej osoby w pierwszym głosowaniu potrzeba bezwzględnej większości, czyli 60 głosów (50% +1). W drugim i następnym głosowaniu kandydatowi wystarczy zwykła większość głosów.
Panie Prezesie!! Życzymy powodzenia!!